Temari i Makashi-misja niewiadomej rangi

-WYŁAŹ!MOJE MYZY CIE PRZEJRZAŁY!MYŚLAŁEŚ ŻE JE ROZPROSZYŁEM??WYŁAŹ ALBO SAM PRZYJDE!-nikt nie odpowiadał-sam tego chciałeś-pojawil się za nim-osrzegałem-szepnął i kopnął go tak mocno że przeleciał przez ściane.podszedł do Temari-o niego chodziło?

-Nie.Patrz-dziewczyna pokazałą mu obraz.-Przechodzimy kołoniego 6 raz. Albo to labirynt albo genjutsu ale wątpie ze to Genjutsu bo tu nikt nie zna Genjutsu. Albo chce abyśmy tak myśleli i wszedzie porozwieszano te same obrazy-powiedziała mu i tupneła nogą przywołując kreta. Spradz teren i wykop tunel do wyjścia krte kiwnał łekpiek i zaczął kopac a temari oparła się ściany czekajac na jej małego przyjaciela

Makashi poczuł silny ból w sercu.

-aaa.-zaczął pluć krwią-co za cios!ale kiedy to się stało?-został uderzony kataną w kark.zemdlał

Temari delikatnie położyła go brzuchem na jej kolanach i dała ręke na jego serce. "Organ leciutko muśniety' i zaczełą go leczyć a drugą rąką wyciągągneła katane i powiedziała -Pokaż sie!. I pokazał się wielki wojownik.
-Kazao? Co ty tu robisz?
-Spokojnie chcę Ci pomóc.
-Jak to mi pomóc?! A to uderzenie wmojego przyjaciela to co to było?!
-Bo myślałem ze to twój wróg...
-Wróg?! No dobra...Makasho obudz się-powiedziała do niego

Makashi nic nie słyszał bo miał uszkodzone narządy słuchowe

-jak ty??kim jesteś?uderzeniem katany w kark urszkodziłeś m narządy słuchowe-podał temari zwój i pędzel-pisz t to co on powie

Kazou zaczoł się śmiac a Temari usiadła za nim i przyłożyła swoje ręce na jego uszy. -Masz lekko uszkodzony bebenek powiedziała i wyleczyła mu je. A Kazou podał ręke temari pomagając jej wstać

Makashi wstał

-no dobra!kim ty jesteś?to jakieś Genjutsu czy co?!

-Nazywam się Kazao. A to czym dostałeś to był paraliż który zrobiłem dzięki mojej katanie.
A Temari dodała:-To mój kolega z akademi wioski wiru. No ale dobra idziemy dalej powiedziała dziewczyna widząc ze kret wrócił i zaczeła isc sledem tunelu który wykopał. a Kazao szepnął Makashiemu A ty to kto? I co ty tu robisz razem z Temari?

-jestem Sai Makashi.nie bedę ci mówić o szczegółach klanu.jestem przyjacielem temari.chcemy znaleźć i zabić ludzi wymagających tajników jej klanu.znamy się już dość niedlugo ale się nieźle zaprzyjaźniliśmy-Makashi się uśmiechnął-jestem Mizukage

-Aha jesteś kage tej biednej wioski mgły powiedział mu złośliwie ale sie uśmiechnął. T ona ma klan? Wiesz niewidziałem jej z ponad 8 lat....A Temari staneła przed kolejnymi wrotami. Zostańcie tu tu tylko ja mogę wejść i nie chcę tu towaszystwa. I pchneła drzwi wchodząc do środka a Kazao powiedział-kurcze odważna jest

-Ninpou choujuu giga-ze zwoju wyszło sado mysz-to samo co pstatnio.jak się jej cos stanie przybiegacie tu!-zarządził a myszy pobiegły za nią-wykonaj każdy rozkaz.ale mimo wszystko się o nią martwię.

Kazao popatrzył się na Makashiego i usiadł.-Od małego była naodważniejszą dziewczyną z całej akademi. Nie bałą się niczego a do niepowodzeń się śmiała. Ale jak ja ją kiedyś wkurzyłem to tak mi przylała że straciłem dwa zęby-wspomniał Kazao i uśmiechnął się. Tymczasem Temari szła ciemnym holem który prowadził do jakiegoś pokoju

-ja byłem zawsze popychadłem.z mojeg klanu jedynie moja siostra mnie kochała.podsumowując dla wszystkich poza nią błem dzieckiem niekochany.nie molem zyć w spokoju.z resztą musialeś kiedyś slyszeć o klanie Sai bo każdy o nim słyszał.-powiedział-nie zabrałem na tą misje siostry bo się o nią bałem.

-Rozumiemodpowiedział i zobaczył jedną mysz. O patrz jedna mysz do ciebie wróciła

-zaczekaj.jak przyjdzie więcej to idziesz też!-Makashi szybko zbiegł.myszy utworzyły łańcuch żeby Makashi dotarł do temari-Temari słyszysz mnie?!